Podróż New Mexico
Z wyjazdem do Nowego Meksyku było tak. W środku tygodnia (środa) dzwoni do mnie kumpel z zapytaniem czy nie przejechałbym się z nim do New Mexico. Wyjazd w piatek wieczorem. Mam 2 dni na podjęcie decyzji. Wypad ma potrwać jakiś tydzień.
Właściwie, to źle to napisałem, decyzje już podjęłem, natomiast 2 dni potrzebuję, żeby przekonać żonę. :)
Nie wiem, czy jest jakieś forum, w którym można się dzielić pomysłami, pt. Jak przekonać żonę , żeby nas puściła na kolejny szalony wyjazd? Chętnie podzielę się doświadczeniami :) Suma sumarum na 2 godziny przed wyjazdem kumpla, dostaje zgodę.
Mialem w Polsce kumpla, który poszedł pewnego razu wysypać śmieci i po drodze spotkał dwóch innych kumpli, którzy jechali pod namioty na Mazury. Wrócił po 2 tygodniach.
Przed nami prawie 20 godzin jazdy. Piece of cake - jak mawiają amerykanie :)
Mam 3 dni na zwiedzanie i w tym czasie zaliczam 3 rzeczy : Petroglyph NM, Bandelier NM, Pecos NHP.
Tak wogóle to Nowy Meksyk to całkiem sympatyczny stan. Budownictwo w stylu meksykańskim, pozwala chociaż na trochę odetchąć od tych wszędobylskich klocowatych domów, jakich jest pełno w Stanach.
Na obrzeżach Albuquerque, po zachodniej stronie znajduje się Petroglyph National Monument.
Zwiedzania jest na jakieś 3-4 godziny. Dookoła jest pełno wulkanicznych skał, na których widnieją różne petroglify. Petroglify - to rysunki wyryte na skale.
Na początku wpadam w frustrację, bo za Chiny Ludowe nie mogę znależć żadnego rysunku. Tak się skubane poukrywały, że musiałem dołączyć do jakieś grupy z przewodnikiem, żeby chociaż kilka tych rysunków zobaczyć. :)
Później już było lepiej. Mówi się, że takie rysunki mają kilka tysięcy lat, może to i prawda, chociaż mam jakieś takie wrażenie, że gdyby się rzecz działa w Polsce, to nie było by to takie oczywiste.
Zaznaczę specjalnie na jednym zdjęciu rysunek, który jakoś tak mi współcześnie wygląda. Było by więc śmiesznie, gdyby jakiś pomysłowy koleś namalował po kilku piwach rysunek, który później został datowany na kilka tysięc lat wstecz. :)
Chociaż na początku nie było mi łatwo znaleźć te poukrywane rysunki, to później sprawa mnie poważnie wciągneła.
Idealne miejsce na zwiedzanie z rodziną, aż żałowałem, że nie ma ze mną moich dzieciaków. Bandelier NM, to ruiny wioski indiańskiej, której znaczna część znajduje się w skale. Wyobraźnia podsuwam nam różne scenyz życia Indian i jakoś tak ciepło się robi jak sobie człowiek wyobrazi, jak na tej skalnej wiosce panuje ruch.
Jest to zdecydowanie jedno z najciekawszych miejsc w Nowym Meksyku.
To pozostałości po wiosce Indian nazwanych Pecos. Główna atrakcją są ruiny kościoła zbudowanego w XVII wieku przez hiszpańskich misjonarzy. Dawniej Indianie z plemienia Pecos może i liczni i waleczni byli, ale Apacze i Komacze wycieli ich prawie co do nogi.
Podczas tego krótkiego pobytu w Nowym Meksyku zaliczyłem też Petrified Forest National Park w Arizonie, ale znajduję się on w oddzielnej wyprawie.
Powrót do Chicago to kolejne 20 godzin jazdy, ale co tam kolejny stan mam na swoim koncie :)
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
rzecz jest do przemyślenia :)
-
może przy okazji odwiedzisz kosmiczne miasteczko Roswell
-
No to mnie uspokoileś :-)
-
Carlsbad i White Sands może nie w tym roku, ale sa na liscie :)
-
Sądzac po Twoich zdjęciach najciekawiej dla mnie prezentuje sie Pecos. Szkoda, że nie dotarłes do Alamagordo, bo w okolicach tego miasta sa 2 wspaniale atrakcje: Carlsbad Caverns - wielkie i bardzo widowiskowe jaskinie, oraz White Sands - Gipsowa Pustynia...
Pozdrawiam-)